Do końca sierpnia tego roku można przesyłać prace, a rozstrzygnięcie konkursu przypada na pażdziernik, akurat przed moimi urodzinami ;) Trzymajcie za mnie kciuki!
Niezapomniana wakacyjna przygoda. Mój pierwszy rejs statkiem, który trwał dobę w obie strony i krótkie odwiedziny w małym szwedzkim miasteczku Karlskrona. Poczułam się jak na Titanicu. Każdy choć raz powinien tego spróbować. Polecam!
W drodze na pokład statku
Szwedzka gazetka. Język trochę przypomina mi niemiecki. Słowo, które utkwiło mi w pamięci to "nasta" (czyt. nesta), czyli "następny" (przystanek).
Męskie atrakcje na pokładzie
Bałtyk nocą wyglądał niesamowicie.
Karlskrona - miasto marynarki wojennej
Taka "szwedzka Piotrkowska"
Odpoczynek na ławeczce wśród kwiatów w Karlskronie
Pomnik Karola XI - założyciela miasta
W krzywym zwierciadle
O wschodzie słońca na środku Morza Bałtyckiego
A na koniec krótki film z muzyką, która chyba na zawsze będzie kojarzyła mi się z tą podróżą. Film zrobiony przeze mnie w programie Windows Movie Maker.
Przeglądając moje zapiski z poprzedniego bloga, natknęłam się na opis mojego snu sprzed prawie 6 lat. Myślę, że jest wart przytoczenia na nowo. Mimo iż na co dzień, tu na blogu jestem oszczędna w słowach, pozwolę na to, aby choć raz puściły wodze mojej fantazji i dodam nową kategorię do bloga: wiersze i opowiadania. A kto wie, może znów obudzę w sobie pisarza, którym kiedyś chciałam być...
NA PODSTAWIE JEDNEGO SNU (14.06.2009 r.) Pewna dziewczyna postanowiła przepłynąć szmat drogi do wyspy. Jednak woda i czas ją zmęczyły i była wyczerpana. Położyła się na wodzie, będąc słabą i obdartą z ubrania. Chciała odpocząć. Jakiś mężczyzna ją dostrzegł. Był postawnej budowy, ciemnej karnacji i wziął ją w swe silne ramiona. Ona na wpół przytomna spojrzała na niego i w jednej chwili zdała sobie sprawę, że jej piersi są nagie. Chciała się czymś okryć, a on to zauważył i przysunął ją mocniej do siebie. Zasnęła. Mężczyzna zaniósł kobietę do pewnego bogatego domu, który jednocześnie przypominał duży sklep handlowy z zabawkami. Dziewczyna mogła się tam przebrać i zjeść, bo była już od dłuższego czasu głodna. Mężczyzna gdzieś odszedł, a po południu zaczęli się schodzić różni ludzie. Całe tłumy ludzi... Nagle dom rozkwitł życiem i zaczął przypominać jakiś festyn, na którym można było kupić, co tylko dusza zapragnęła. Dziewczyna przyglądała się im, dostrzegła na samej górze sklep z zabawkami, a na jego skraju dzieci siedzące i przyglądające się jej ze znudzoną miną. Pomyślała, że pewnie są tu już od dawna. Zwróciła swój wzrok w miejsce, gdzie jakiś sprzedawca podawał pewnemu człowiekowi kwiaty. Zaczęła się przechadzać między tymi wszystkimi stoiskami i wtem ktoś złapał ją za ramię. Odwróciła się i zobaczyła mężczyznę, który jeszcze nie tak dawno wyniósł ją z wody i przyniósł tutaj. Uśmiechnął się do niej i wyciągnął zza siebie bukiet czerwonych róż. Dziewczyna była zaskoczona. Podziękowała i spytała się z jakiej to okazji, ale mężczyzna nie odpowiedział. Poczuła piękną woń kwiatów, ale mężczyzny już nie było. Poszedł. Historia żywcem wyciągnięta z jakiejś telenoweli. Ale miło wspominam ten sen. Teraz już takich nie mam...
Co prawda stylizacja z podróży, a więc ubrania i dodatki dobrane na szybko i bez większego zastanowienia, ale myślę, że torba z frędzelkami świetnie komponuje się z tuniką, która też ma frędzle. A koronkowe spodnie udało mi się dopasować do takich samych koronkowych butów :) H&M od jakiegoś czasu stał się moim ulubionym miejscem na zakupy, gdyż w dzisiejszej stylizacji aż dwie rzeczy pochodzą z tego sklepu.
Tegoroczne lato. Słoneczna pogoda nad Bałtykiem i wakacje w Krynicy Morskiej. Postawiłam na zieleń, jeden z moich ulubionych kolorów. Chciałam poczuć radość jaką daje bliskie obcowanie z naturą.