sobota, 13 czerwca 2015

Mój przyjaciel - pies

Owczarek niemiecki - jak na rasowca przystało, dostał ode mnie firmowe imię "Astor".  


Po długich rozmyślaniach nad wybraniem odpowiedniego imienia, zrobiłam losowanie.


Rozważałam między innymi nazwanie go "Bachem". A to dlatego, że Beethoven już był, a Bach dlatego też, że gdy był mały robił wielkie "bach", kiedy kładł się na podłogę. I do tej pory mu to zostało, nadal z hukiem rozsiada się "na salonach" ;)

 Los jednak chciał inaczej i myślę, że teraz ładniej się go woła na spacerze, bo co by ludzie pomyśleli, gdyby tak wołać: "Bach, do nogi!". Jakoś tak patrząc teraz na niego nie pasuje mi to. 


Mimo wszystko umuzykalniony jest. Nieraz zamiast wyć, jak na wilka przystało - tak jodłuje, jakby pochodził z Tyrolu. A stamtąd już niedaleko do Niemiec i słynnego kompozytora Bacha. 


Prywatnie i tak dla mnie zawsze będzie "Uszatkiem".


Ma już 6,5 lat, broda mu posiwiała (może trochę przedwcześnie), ale jest coraz ładniejszy, prawda? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz