środa, 20 listopada 2013

Teneryfa

Bardzo miło wspominam swoją podróż na Teneryfę. Pomimo, że wyspa ta należy do Hiszpanii, ja czułam się jakbym była w Afryce. Jeszcze nigdy nie byłam tak blisko tego kontynentu. Wraz z moją przyjaciółką z Meksyku zaplanowałyśmy ten 3-dniowy wyjazd w jeden z październikowych weekendów. Punktem docelowym była południowa  część wyspy. Na mapie zaznaczyłam ten punkt jako lotnisko Tenerife Sur Reina Sofia. 


Leciałyśmy nocą Ryanerem z Madrytu. Był to mój drugi lot samolotem , ale tym razem miałam okazję podziwiać miasto wieczorową porą. 



Widok z okna był niesamowity. Madryt coraz bardz
iej oddalał się rozświetlony tysiącami świateł. Podróż trwała około 3 godzin.
  

Tuż po wylądowaniu wynajęłyśmy samochód. Był środek nocy i trochę nam zajęło zanim dotarłyśmy do naszego hotelu Los Amigos. 


Następnego dnia, zaraz po śniadaniu wyruszyłyśmy na zwiedzanie południowego wybrzeża wyspy. 


 Pogoda nie zapowiadała się ciekawie, wyglądało na to, że będzie burza.


Jednak gdy już dotałyśmy na jedną z plaż- rozpogodziło się.


 Byłyśmy na kilku plażach, m.in. na Playa de Las Americas i Los Cristianos. 



 Nie na darmo wyspa ta nazywana jest „kontynentem w miniaturze”, ze względu na kilka typów krajobrazu i kilka stref klimatycznych na niej występujących. Widać to dobrze na tych zdjęciach.


Przemierzając wzdłuż i wszerz wyspę samochodem pogoda diametralnie się zmieniała.
Podczas jazdy w jednej chwili zebrały się gęste chmury a widoczność była ograniczona przez mgłę. 


Kolejnego dnia postanowiłyśmy udać się na północ Teneryfy.


W planie było zwiedzenie słynnego wulkanu Teide.




 Roślinność zachwycała swoją różnorodnością. 




Teneryfa jest największą wyspą spośród wszystkich 7 Wysp Kanaryjskich. 




 Teide to masyw wulkaniczny o wysokości 3718 metrów  n.p.m.


Na szczycie wulkanu temperatura była bardzo niska i wiał silny wiatr. Miałyśmy godzinę czasu na zwiedzanie, ale nie wytrzymałyśmy tyle z zimna.Wulkan niestety nie wybuchł ;)


Jak się okazało później, w Madrycie było jeszcze zimniej. Wracałam szczęśliwa z podróży w japonkach, a zastała mnie tam jesienna, deszczowa pogoda.



Na koniec nasze wspólne zdjęcie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz