Owczarek niemiecki - jak na rasowca przystało, dostał ode mnie firmowe imię "Astor".
Po długich rozmyślaniach nad wybraniem odpowiedniego imienia, zrobiłam losowanie.
Rozważałam między innymi nazwanie go "Bachem". A to dlatego, że Beethoven już był, a Bach dlatego też, że gdy był mały robił wielkie "bach", kiedy kładł się na podłogę. I do tej pory mu to zostało, nadal z hukiem rozsiada się "na salonach" ;)
Los jednak chciał inaczej i myślę, że teraz ładniej się go woła na spacerze, bo co by ludzie pomyśleli, gdyby tak wołać: "Bach, do nogi!". Jakoś tak patrząc teraz na niego nie pasuje mi to.
Mimo wszystko umuzykalniony jest. Nieraz zamiast wyć, jak na wilka przystało - tak jodłuje, jakby pochodził z Tyrolu. A stamtąd już niedaleko do Niemiec i słynnego kompozytora Bacha.
Prywatnie i tak dla mnie zawsze będzie "Uszatkiem".
Ma już 6,5 lat, broda mu posiwiała (może trochę przedwcześnie), ale jest coraz ładniejszy, prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz